Po raz kolejny przychodzi mi skreślić kilka słów na temat debiutanckiej płyty, a po raz drugi krążka zespołu z nurtu NS Black Metal.
Nakładem wydawnictwa Darker than Black Records ukazała się pierwsza długogrająca płyta formacji
Forlorn Winds zatytułowana
"The Day The Wolf Swallowed The Sun".
Pierwszym zaskakującym elementem są osobistości, które przyczyniły się do powstania krążka, a są to dobrze znani Panowie Vautrin (ex-Pantheon ) oraz polski akcent, niestrudzony P. (Dark Fury, Benares, Satanachist). Pomimo, iż nie należe do grona zwolenników twórczości obu Panów, połączenie wydaje się być dość intrygujące.
Nie urzekło mnie opakowanie płyty, zniekształcone wilki, z których jeden próbuje przegryżć łańcuch, czy odgryżć sobie ogon, kilka zdjęć muzyków, a wszystko to opatrzone kiepsko wyglądającymi gotyckimi literami. Odniosłem wrażenie, że czegoś zabrakło, jakbym miał w ręku niedokończone dzieło. Trochę ubogie, choć typowe dla Black Metalowej sceny.
Do czytnika cd trafia
"The Day The Wolf Swallowed The Sun", 8 utworów, 30 minut ognia.
Bez gry wstępnej, bez pocałunków, mocny typowy wspaniały blackujący jazgot. Panowie z Forlorn Winds, można było się spodziewać, muszą zagrać co najmniej dobrze. Zaskoczeniem, natomiast dla mnie był fakt, że zagrali aż tak dobrze! Na pewno pod względem harmonii dźwięku, jego doskonałym masteringiem, wypełnienia masą, stereofonią, krążek jest na niezłym poziomie. Ale po kolei.
Głos Vautrina zabrzmiał bardzo przekonywująco, z właściwymi i pełnymi polotu podkreśleniami, z charakterystycznym delikatnym akcentem oraz ze zdecydowanym blackowym dynamicznym charakterem. Na wysokim poziomie wzmocnienia głośności nietracącym nic z wyrażistości, doskonale precyzyjnym w czasie i przestrzeni. Brutalnie epicki, prawdziwy, bez niepotrzebnego napompowania, nienarzucający się, okraszony lekkim echem.
Ostre jak brzytwa riffy, eksplodujące tu i tam, nadają utworom wyrażnie melodyjny charakter. Mocno zaznaczone, z odpowiednią zwartością i szybkością, z dużym zróżnicowaniem barw, ale jednk nie wybitne, wyrażnie schematyczne w każdym z poszczególnych utworów.
Zasiadający za bębnami P. to prawdziwy automat, jak symphoniacus z rzymskich galer narzucajacy tempo wioślarzom, równo i niezmiernie dynamicznie nadaje płycie prawdziwie wojowniczy klimat. Nie ma tu miejsca na chwilę oddechu, cały czas do przodu, albo teraz albo nigdy.
Utwór tytułowy to absolutnie brutalna, szybko poruszająca się, pozostawiająca jedynie zgliszcza i spalone ciała swoich wrogów, bestia. Wyczuwalne zmiany tempa, wysokie riffy, piekielne bębny, a do tego emanujący grobowym patosem wokal, to wszystko nie pozostawia złudzeń - wojna, prawdziwa uczta dla serca i uszu.
"The Day The Wolf Swallowed The Sun" przede wszystkim przykuwa uwagę zdecydowanie dojrzałym i zdyscyplinowanym dzwiękiem, panuje tu porzadek w przekazie, żadnej przypadkowości, album ma przysłowiowego kopa. Cała horda Vautrina odbierana jest jak spójna dobrze naoliwiona maszyna, ekspresyjna, soczysta oraz żywa. Niezwykle rasowe gitary, rozbrzmiewają w pełny i nasycony sposób, choć dla Forlon Winds ważniejsze jest przedstawienie nastroju i emocji, charakteru i melodii niż skupianie się na subtelnościach. Utwory nieco ponad trzyminutowe, miłe nie męczące słuchanie, odniosłem jednak wrażenie powolnego zlewania sie wszystkich ośmiu utworów w jeden. Zabrakło mi czegoś na koniec, muzyka gaśnie niespodziewanie i pozostaje niedosyt, chęć przełożenia krążka na drugą stronę.
Nie będę czarował, że nie znam lepszych płyt, ale zapewniam, banda Forlorn Winds pomimo debiutanckiego albumu, wie jak zapaść słuchaczowi w ucho, a co gorsze dla zagorzałych przeciwników muzyki z nurtu NS Black Metal ochota na ponowne przesłuchanie wciąż powraca.
Ogólnie, charakter brzmienia krążka można streścić w kilku słowach: potężne, spektakularne granie, bez krzykliwych gitar, z pięknie żywiołowymi bębnami oraz znakomicie ustawionym wokalem.
Moim zdaniem wilk połknął słońce. Czekam na kolejną płytę.
P.S. Nie będzie żadnej skali oceny, każda płyta niesie coś innego, a niekiedy jak tsunami wywraca wszystkie skale.