... posłuchajcie w przerwie od czytania
Album: Ride the Lightning (1984) Metallica
... posłuchajcie w przerwie od czytania
Album: Ride the Lightning (1984) Metallica
Dawno nie było żadnego albumu z gatunku Slamming ... no to jest.
Dostałem list, żałuje że nie w formie papierowej, bo taka forma niesie zarówno zapach jak i charakter pisma nadawcy ... tylko jak mi go wysłać skoro do kontaktu podany jest adres email, no i o ile atrament zawsze można gdzieś znaleźć, to jak zdobyć gęsie pióro? ... ale wracając do tematu; dostałem list, a jako że do dobrego tonu należy odpisywanie na listy, to odpisuję;
Szanowna Pani.
Dla wszystkich tych, którzy tak jak ja nigdy wcześniej nie widzieli.
... oto Ols czyli Anna Maria Olchawa
... i jeszcze jedno
Filmy Guya Ritchie oglądam od kiedy ukazał się jego pierwszy "Lock, Stock and Two Smoking Barrels", polskim widzom znany pod nietrafionym, bezsensownym tytułem "Porachunki", ale nie o jego twórczości będzie tylko o muzyce, a dokładniej o jednym utworze, który rozbrzmiał w pierwszych minutach filmu "The Gentlemen". Zapewne fani muzyki filmowej lub folkowej wiedzą, że będzie tu mowa o piosence "Cumberland Gap" pochodzącej z albumu "Poor David's Almanac", a wykonanej przez parę gitarzystów Davida Rawlings oraz Gillian Welch. To właśnie oglądając ten film zetknąłem się po raz pierwszy z tym utworem i tak rozbrzmiał w mojej głowie, że nie miałem innego wyjścia jak zaglądnąć do wujka google aby odszukać wszelkich informacji dotyczących tak frapującej mnie melodii oraz tekstu. Posłuchajcie ...coś jest ukryte w tych prostych rytmach.
"Unburied Corpse" to pierwsza długogrająca, choć niespełna 28 minutowa, produkcja teksańskiej czwórki z Fleshrot, kultywującej granie muzyki Death Metal w jej pierwotnym kształcie. Dźwięki gitary, dudniący bas, oraz ryki wokalne, utwór po utworze w najmniejszym stopniu nie zmieniają stylu. Nie znajdziemy tu ani technicznego rozbłysku, ani skomplikowanego grania, jest tylko czysty, prosty w odbiorze Death Metal.
Gdyby istniała, a raczej nie istnieje, kategoria C muzyki Metal'owej, to płyta ta z pewnością może zostać do niej przypisana, to tak jak z filmami Stevena Seagala w kategorii kina akcji, tylko kto ich nie lubi oglądać?
"Unburied Corpse" to dobrze skonstrułowany album i choć nie znajdziemy na nim fajerwerków jakoś dziwnie nie można przestać go słuchać.
Data wydania: 1/08/2022
Utworów na płycie: 7
Najnowsze austriackie dźwięki to prawdziwy Danse Macabre.
Jeżeli ktoś uważał, że Belphegor z wiekiem wytraci swój impet, to się srogo pomylił. Helmuth wraz z kolegami niejednokrotnie pokazywał światu swoje zamiłowanie do profesjonalnego i opętańczego łojenia. Na najnowszej płycie, zatytułowanej "The Devils", po raz kolejny zanurza nas w otchłaniach piekieł. Już od pierwszych sekund, rozpoczynających 36 minutową jazdę, odnosi się wrażenie, że lada moment wszystko wokół nas może eksplodować, a w miarę upływu czasu to uczucie tylko narasta. Nie ma skrótów ani litości! Minuta po minucie ... "Totentanz - Dance Macabre" ... "Virtus Asinaria - Prayer" ... Belphegor po prostu nas opętuje - raz szybciej, raz wolniej.
"The Devils" to kolejny bardzo udany album, dwunasty w prawie trzydziestoletniej karierze zespołu, pełny brutalności wspaniały Black'ujący jazgot. Czarne wokale, ostre jak brzytwa piskliwe riffy, ... to absolutny gwałt na naszych zmysłach, a jeżeli ktoś ma wątpliwości, niech posłucha austriackiego demona.
Ta płyta trafiła na moją półkę (TU)
Data wydania: 29/07/2022
Utworów na płycie: 8
Posłuchaj (TU)
Oglądając tę płytę pod mikroskopem, piękno jej poszczególnych dźwięków oczarowuje, ale jako całość, zlewa się w bezkrztałtną nieokreśloną substancję.
Słowo "Transmogryfikacja" można tłumaczyć jako "zmiana lub przekształcenie się w inny kształt, szczególnie groteskowy lub dziwaczny", natomiast "Partus" to nic innego jak poród. Z zestawienia tych dwóch wyrazów Death Metal'owy Nomad utworzył tytuł wydanego w 2020 roku albumu. Dziewięć lat, bo aż tyle minęło czasu od wydania ostatniej płyty, zostało dosłownie zmarnowane. Na krążku jest tylko jeden utwór "Clouds of Hills", pozostałe 6 nagrań - zamknięte w dość przeciętny kolaż zwany górnolotnie okładką - absorbuje, lecz nie na długo. Ktoś kiedyś napisał: "Transmigration of Consciousness poza zasięgiem ... postawiono wtedy wysoko poprzeczkę." Niech te słowa zastąpią epilog.
Prawie 33 minuty pustki z małym wyjątkiem ... jestem rozczarowany