poniedziałek, 26 września 2022

Wyrms "Sarkhral Lumænor - La lueur contre les"

Recenzja płyty Wyrms "Sarkhral Lumænor - La lueur contre les"
Jeżeli podobała się Wam płyta "Altuus Kronhorr - La monarchie purificatrice" francuskiego Wyrms, to ich najnowsze dzieło "Sarkhral Lumænor - La lueur contre les fléaux" również przypadnie do gustu.                                            Po pierwszym odsłuchu, bez żadnego zawahania powtórnie puściłem tę płytę, aby jeszcze raz zanurzyć się w atmosferę przypominającą melodyjny Black Metal z połowy lat 90, osadzony w tłumie jazgoczących gitar, czy nieustannej nawalanki bębniarza. Cudowne doznanie. Minuta za minutą, aż do końca tego prawie 43 minutowego albumu, Wyrms uracza nas szybkim tempem, odrobiną melodyjnego chaosu poprzeplatanego gitarowymi tremolo, oraz zdzierającym gardło wokalem Tedd'a. 
    Pomimo, iż wszystkie utwory wydają się być o tym samym napięciu, zagrane tym samym sposobem, trudno odnieść wrażenie przejedzenia, po prostu na tym albumie nie znajdziemy nudy.
    Trzeba również napomknąć, że album został dobrze zrealizowany, dźwięki brzmią wyraźnie i mocno, jest też dla nich dużo przestrzeni, powietrza. Słychać rozmieszczenie poszczególnych instrumentów, wyraźnie czuć poruszające się membrany bębnów, dobrze się tego słucha. Zachęcam do przepuszczenia tych dźwięków przez wzmacniacz lampowy, bo dopiero wtedy zaczynają nabierać dodatkowego światła i ciepła, tworząc przyjemne dla ucha słuchowisko.
    "Sarkhral Lumænor - La lueur contre les fléaux" nie jest najbardziej oryginalnym Black Metal'owym albumem, ale ... z pewnością jednym z zapadających w pamięć.
Warto posłuchać– polecam.


Data wydania: 15/09/2022                                                  
Utworów na płycie: 6

Posłuchaj (TU)  

czwartek, 22 września 2022

Azaab "Summoning The Cataclysm"

Recenzja płyty Azaab "Summoning The Cataclysm"
Kwiecień bieżącego roku - Islamabad, Pakistan ... Azaab (co w tłumaczeniu z języka urdu oznacza udrękę lub agonię) wydał swój debiutancki album "Summoning the Cataclysm"... tak, właśnie ze stolicy Pakistanu pochodzi ten Death Metal'owy zespół. Zaskoczeni?  Jeżeli jeszcze nie ... to powinniście posłuchać!
    Otwierający płytę „Pandemonium Twilight” to pięknie zagrane intro, z wyraźnie wyczuwalnymi naleciałościami arabskich rytmów, lekko usypiające w pozornym poczuciu bezpieczeństwa, by wraz z nadejściem drugiego na liście "Carbon Plague" pogruchotać nam wszystkie kości. Wybuch idealnej mieszanki melodyjności i brutalności, okraszony zapierającymi dech w piersiach riffami. Techniczny wir, tak w skrócie można zdefiniować muzykę prezentowaną przez zespół.
    Kawałek po kawałku, "A Hollow Pact", "Preachers Of Hate" czy "When Worlds Collide" wciągają nas w świat dźwięków zamkniętych w tej 38 minutowej płycie. "The Infernal Citadel" to największa z pereł albumu, zagrana z absolutną wściekłością, to po prostu uderzenie cybernetycznej doskonałości, z wprost wylewającym się kolejnym rozpalonym do białości solo. Riffing karabinu maszynowego. 
    8 na płycie znalazł się cover utworu "The Empty Throne", z albumu "The Negation" naszego rodzimego Decapitated, tyko że ten zagrany przez Azaab nie umywa sie do oryginału, ale co trzeba oddać dość dobrze go imituje. To miłe, że po 18 latach sięgnięto po ten kawałek.
    Azaab nie wymyśla koła na nowo, ale prezentuje świeży, dobrze przygotowany i zagrany materiał, po prostu "Summoning the Cataclysm" to świetny przykład współczesnego Death Metal'u. Całkiem ciekawie zapowiada się przyszłość dla pakistańskiego belzebuba. Zobaczymy.
Warto posłuchać– polecam.

Jeżeli pojawi się LP to na pewno kupię. 


Data wydania: 15/04/2022                                                  
Utworów na płycie: 9

Posłuchaj (TU)      

David Rawlings "Cumberland Gap"

    Filmy Guya Ritchie oglądam od kiedy ukazał się jego pierwszy "Lock, Stock and Two Smoking Barrels", polskim widzom znany pod nietrafionym, bezsensownym tytułem "Porachunki", ale nie o jego twórczości będzie tylko o muzyce, a dokładniej o jednym utworze, który rozbrzmiał w pierwszych minutach filmu "The Gentlemen".  Zapewne fani muzyki filmowej lub folkowej wiedzą, że będzie tu mowa o piosence "Cumberland Gap" pochodzącej z albumu "Poor David's Almanac", a wykonanej przez parę gitarzystów Davida Rawlings oraz Gillian Welch. To właśnie oglądając ten film zetknąłem się po raz pierwszy z tym utworem i tak rozbrzmiał w mojej głowie, że nie miałem innego wyjścia jak zaglądnąć do wujka google aby odszukać wszelkich informacji dotyczących tak frapującej mnie melodii oraz tekstu. Posłuchajcie ...coś jest ukryte w tych prostych rytmach.

    Cumberland Gap to przełęcz położona w paśmie Cumberland w Appalachach, przełęcz która odegrała ważną rolę w historii osadnictwa w Ameryce Północnej, przejście którym podróżowali kupcy i osadnicy ze wschodnich stanów USA do Kentucky. To właśnie o historiach związanych z tym miejscem jest ta ludowa piosenka.
...
Przełęcz Cumberland, to diabeł przełęczy
Tak wszyscy przewodnicy ci powiedzą
Rzeczywiście, może być ciężko
Jeśli to cię nie zabije
Kentucky czeka po drugiej stronie
...
    Wspaniały prosty tekst, pochodzący prawdopodobnie z drugiej połowy XIX wieku, który w swojej historii, począwszy od 1924 roku, doczekał się wielu interpretacji i nagrań (Wikipedia podaje, że aż 36-ciu godnych uwagi).
"Cumberland Gap" to piękna opowieść o utraconej miłości i ciężkich czasach, przedstawiona w rytmach Blues'a skrzyżowanego z mroczną folkową melodią, a jej przesłanie staje się jeszcze bardziej złowieszcze dzięki dudniącemu rytmowi, szaleńczym gitarowym riffom, doprawionym upiornymi harmoniami wokalnymi.
Majstersztyk!

* ciekawostka
- David Rawlings wydobywa swoje charakterystyczne niekonwencjonalne dźwięki z Epiphone Olympic; gitary wyprodukowanej w 1935 roku

... na koniec posłuchajcie ballady "The Weekend" w wykonaniu wspomnianych powyżej muzyków, a w szczególności gitary od 2:45 minuty.




środa, 21 września 2022

Fleshrot "Unburied Corpse"

Recenzja Fleshrot - "Unburied Corpse"

    "Unburied Corpse" to pierwsza długogrająca, choć niespełna 28 minutowa, produkcja teksańskiej czwórki z Fleshrot, kultywującej granie muzyki Death Metal w jej pierwotnym kształcie. Dźwięki gitary, dudniący bas, oraz ryki wokalne, utwór po utworze w najmniejszym stopniu nie zmieniają stylu. Nie znajdziemy tu ani technicznego rozbłysku, ani skomplikowanego grania, jest tylko czysty, prosty w odbiorze Death Metal.

    Gdyby istniała, a raczej nie istnieje, kategoria C muzyki Metal'owej, to płyta ta z pewnością może zostać do niej przypisana, to tak jak z filmami Stevena Seagala w kategorii kina akcji, tylko kto ich nie lubi oglądać?

    "Unburied Corpse" to dobrze skonstrułowany album i choć nie znajdziemy na nim fajerwerków jakoś dziwnie nie można przestać go słuchać.


Data wydania: 1/08/2022
Utworów na płycie: 7


Posłuchaj (TU)

niedziela, 18 września 2022

Behemoth "Opvs Contra Natvram"

16 września br. ukazała się długo wyczekiwana płyta polskiego Death Metal'owego zespołu Behemoth zatytułowana "Opvs Contra Natvram". Przed publikacją albumu zespół wypuścił cztery promujące go utwory, które w głowie niejednego fana musiały zasiać ziarno niepewności, czy po dosyć udanym "I Loved You at Your Darkest", Nergal wraz z zespołem jest w stanie ponownie, już dwunasty raz, miło nas zaskoczyć. 

Projekt graficzny.
    Czerń oraz alabastrowa biel poprzeplatana złotymi ornamentami wywiera nieodparte wrażenie obcowania z czymś niezwykłym, wyjątkowym, a 36-stronicowy booklet (w wersji Lux CD) dodatkowo wzmacnia to wrażenie. Projekt graficzny wykonał artysta-grafik 3D Tony Strss i choć jest na bardzo przyzwoitym poziomie, to niestety do złudzenia przypomina okładkę ozdabiającą album grupy Slayer "God Hate Us All" ... ciekawe, czy takie skojarzenie pojawiło się w głowach artystów i dlaczego mimo to zadecydowano o jej wyborze.

    Intro, bo tak należy odbierać ponad trzyminutowy Post-God Nirvana, wprowadza słuchacza w dosyć niepokojący klimat, w oczekiwanie na dalszą część opowieści, by wystrzelić z całym Behemoth'owym impetem w kolejnym Malaria Vulgata. To jest to na co czekaliśmy, mocno, szybko, wręcz agresywnie, najlepsze utwory z poprzednich płyt przeskakują w myślach, a ciało wypełnia niepohamowana żądza rzucenia się w otchłań dźwięków. I am nothing ... wraz z kopnięciami Inferno, otwierają kolejny na liście, prawie pięciominutowy The Deathless Sun, jeden z czterech utworów znanych przed pojawieniem się albumu, jeden z najjaśniejszych punktów "Opvs Contra Natvram". Szybki, w miarę melodyjny, chwilami pompatyczny, tajemniczy, ale i niezwykle harmonijny. Trochę psychodeliczny. 
    Niestety kolejne; Ov My Herculean Exile, Neo-Spartacus oraz Disinheritance wypadają dość blado na tle pozostałych i choć zawierają bardziej brutalne momenty, są po prostu nudne, odniosłem wrażenie, że dorzucono je dla zapchania czasu. Coś poszło nie tak. 
    Off To War! to kolejny jaśniejszy punkt albumu, wyraźnie w nim słychać pomysły, to po prostu Behemoth'owe granie. Kolejny Once Upon a Pale Horse mnie zaskoczył, bo wciąż słuchałem "Opvs Contra Natvram", ale gdzieś z tyłu głowy dochodziły mnie dźwięki zasłyszane na płytach Nergala, ale z zespołem Me and That Man. Dziwne, ale przyjemne... Metal'owi ortodoksi się pewnie obrażą. 
    Ostatnie dziesięć minut wypełniają Thy Becoming Eternal oraz Versus Christus, oba bardzo ciekawe. Pierwszy, traktuję niejako wprowadzenie, z wyraźnym podziałem na części; szybszą i wolniejszą, w którym to ta druga została lepiej przemyślana i skonstrułowana. Na sam koniec Behemoth wcisnął mnie w fotel. Damski wokal, Nergala szept i czysty śpiew, fortepian!, spokojniej, agresywniej, no i oczywiście dźwięki orkiestry, aż szkoda, że to koniec.
    "Opvs Contra Natvram" to kolejna muzyczna podróż wewnątrz ludzkiej duszy. Całość brzmi dobrze i choć płyta świata nie podbije to kolejna dobra pozycja – jest dość lekka w odbiorze, o ile można albumy z tego gatunku tak opisać. Rozgrzewa emocjami, momentami hipnotyzuje, a chwilami odpycha. Nergal tworzy inteligentną muzykę inspirowaną klasycznymi odmianami Black i Death Metal'u i to niekoniecznie wyłącznie dla zatwardziałych koneserów brutalnych dźwięków.
Warto posłuchać– polecam.

Odsłuch.
    Trzeba przyznać, że album jest doskonale zrealizowany, ma energię, a dźwięki brzmią wyraźnie i mocno, są dobrze osadzone, a jedyne czego im brakuje to większej głębi. Niestety, już od lat albumy z tego gatunku realizowane są jak ściana, bez dostęp powietrza, a szkoda. Powierzenie opieki nad dźwiękami takim tuzom jak Daniel Bergstrand i Joe "Evil Joe" Barresi (znany ze współpracy m.in. z Bauhaus, czy Slipknot) przyniosło oczekiwane rezultaty i album "Opvs Contra Natvram" dość dobrze oddycha. Słychać pogłosy, można wyczuć wibracje oraz podmuchy powietrza, a wszystkie to potęguje się szczególnie słuchając na słuchawkach. Niestety w oczekiwaniu na płytę kompaktową byłem skazany na odsłuch z serwisów streamingowych TIDAL'a oraz Bandcamp'a, gdzie wyraźnie jakością dźwięku królował ten pierwszy. Nie była to gigantyczna różnica, ale istotna dla komfortowego słuchania muzyki.

Zamówiona.Ta płyta trafiła na moją półkę (TU)

Data wydania: 16/09/2022                                                  
Utworów na płycie: 10

Posłuchaj (TU)    
Oficjalna stronia zespołu Behemoth: Behemoth.pl

Płyta "Opvs Contra Natvram", oficjalny kanał Behemoth na YouTube:

Okładka płyty cd w wersji białej.

Okładka płyty cd w wersji czarnej - NOX


czwartek, 8 września 2022

Belphegor - "The Devils"

    Najnowsze austriackie dźwięki to prawdziwy Danse Macabre.

    Jeżeli ktoś uważał, że Belphegor z wiekiem wytraci swój impet, to się srogo pomylił. Helmuth wraz z kolegami niejednokrotnie pokazywał światu swoje zamiłowanie do profesjonalnego i opętańczego łojenia. Na najnowszej płycie, zatytułowanej "The Devils", po raz kolejny zanurza nas w otchłaniach piekieł. Już od pierwszych sekund, rozpoczynających 36 minutową jazdę, odnosi się wrażenie, że lada moment wszystko wokół nas może eksplodować, a w miarę upływu czasu to uczucie tylko narasta. Nie ma skrótów ani litości! Minuta po minucie ... "Totentanz - Dance Macabre" ... "Virtus Asinaria - Prayer" ... Belphegor po prostu nas opętuje - raz szybciej, raz wolniej. 

    "The Devils" to kolejny bardzo udany album, dwunasty w prawie trzydziestoletniej karierze zespołu, pełny brutalności wspaniały Black'ujący jazgot. Czarne wokale, ostre jak brzytwa piskliwe riffy, ... to absolutny gwałt na naszych zmysłach, a jeżeli ktoś ma wątpliwości, niech posłucha austriackiego demona.

Ta płyta trafiła na moją półkę (TU)


Data wydania: 29/07/2022                                                  
Utworów na płycie: 8

Posłuchaj (TU)      

wtorek, 6 września 2022

Nomad - Transmogrification (Partus)

Oglądając tę płytę pod mikroskopem, piękno jej poszczególnych dźwięków oczarowuje, ale jako całość, zlewa się w bezkrztałtną nieokreśloną substancję.

Słowo "Transmogryfikacja" można tłumaczyć jako "zmiana lub przekształcenie się w inny kształt, szczególnie groteskowy lub dziwaczny", natomiast "Partus" to nic innego jak poród. Z zestawienia tych dwóch wyrazów Death Metal'owy Nomad utworzył tytuł wydanego w 2020 roku albumu. Dziewięć lat, bo aż tyle minęło czasu od wydania ostatniej płyty, zostało dosłownie zmarnowane. Na krążku jest tylko jeden utwór "Clouds of Hills", pozostałe 6 nagrań - zamknięte w dość przeciętny kolaż zwany górnolotnie okładką - absorbuje, lecz nie na długo. Ktoś kiedyś napisał: "Transmigration of Consciousness poza zasięgiem ... postawiono wtedy wysoko poprzeczkę." Niech te słowa zastąpią epilog. 

Prawie 33 minuty pustki z małym wyjątkiem  ... jestem rozczarowany


Data wydania: 27/03/2020
Utworów na płycie: 7 

Posłuchaj (TU)
Powstać aby Upaść 

Upaść aby Powstać


- Anno Domini MMXXII